Które znaleziska pimpologiczne są najstarsze trudno przesądzać, na pewno jednak z prędkością światła zaczęły torować sobie drogę do serc i umysłów ludu blogującego. Kiedy Pies Bobik, rażony niebywałym poetyckim wykwitem prawdziwego Polaka, którego imię niech zostanie niewymienione, zagaił:
Chwała poecie, który zdarł
z prawdy figowy listek!
Że Polska ma oblicza dwa,
to dziś już oczywiste.
Powstańca dusza, serce lwa,
co umrzeć chce dla Sprawy,
samego Piasta DNA –
to twarz Polaków prawych.
A lewych? Tu diabelska szczeć,
na świński ryj zadatek,
hańbiąca powołanie płeć
niechrzczonych, obcych matek.
Gdy jedna Polska pośród łez
z historią się rozlicza,
ta druga mówi “drapał pies!”
i czyta Gombrowicza.
Gdy pierwsza w róg złocony dmie,
piętnuje niczym Skarga,
druga na blogach, w sieci mgle,
świętości sobie szarga.
Tam kir żałoby, dzwonów jęk,
męczeństwo, salwa, chwała,
a tu ironia, ścichapęk,
i – o, takiego wała.
Z jednej i z drugiej słychać chór:
jak razem wytrwać dłużej?
Rozdziela je graniczny mur
(a może to przedmurze?).
I w obolałej głowie się
pytanie gdzieś pelęta:
jak mają mieć te Polski dwie
jednego prezydenta?
lud blogujący odpowiedział:
Dora
Bo jedna Polska żąda krwi
I pełna jest uporu,
A druga Polska mówi: phi!
Poczucia brak humoru!
Ja liczę, że ta pierwsza jest
Nie takim wielkim tłumem,
Że wstanie druga, powie: Nie!
I wytnie pierwszej numer…
vesper:
Niech mu się dzieje, niech mu się darzy
Niech go Bóg szczęściem wielkim obdarzy
Niech go w hazardzie lub w totolotka
Wygrana spotka
Niech do wędrówek w nim wzbierze ochota
Niech się spakuje, niech odda kota
Ciężkiej walizki niech zamknie wieko
I niech wyjedzie. Byle daleko.
W tej intencji
Pierwsza dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca
A może …
Niech mu zbrzydnie polityka
Niech bez wstrętu jej nie tyka
Niech go swędzi na myśl o niej
Cała skóra
Niech się zajmie ogrodnictwem
Pszczół hodowlą lub leśnictwem
Niech się pięknoduchem stanie
Z głową w chmurach
W tej intencji
Druga dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca
A może …
Niech serce otworzy przed miłością
Niech się zakocha ze wzajemnością
W kobiecie pięknej, lecz niezbyt chętnej
By się zajmować domem
Niech pierze i pichci, niech dzieci płodzi
Niech po sprawunki z koszykiem chodzi
I będzie bardzo zmęczony
W tej intencji
Trzecia dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca
A może …
Niech do zakonu wstąpi …
W istnienie Boga wszakże nie wątpi
Więc niech zostanie w habicie mnichem
Pokornym i cichym
Jeśli życzenie Bóg spełnić raczy
Niech zastrzeżenie jedno wybaczy
By go nie czynić redemptorystą,
A raczej trapistą.
W tej intencji
Czwarta dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca
A może …
Niech poczuje smak pieniądza
Niech go nagła weźmie żądza
By zwyczajnie dorobić się
Troszkę
By kupony wreszcie odciąć
Choćby się miał podle podpiąć
I sprzedawać smoleńską mgłę
W proszku
W tej intencji
Piąta dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca
I to już koniec różańca
Choć chętni mogą rozważać kolejne tajemnice
zeen:
Patrz Kościuszko na nas z góry
trwaj nam Polsko niczym głaz
patrzcie jak Koryntu córy
darmo dają jeszcze raz
byle nasza wieś spokojna
byle polski trwał w niej duch
zaś starozakonnym: wojna!
pójdzie precz czosnkowy chuch!
Hej kto Polak na balety!
żyj swobodo, Polsko żyj,
naszym hasłem dziś: kuplety
kto nie z nami, temu kij!
Oto Polsko dzieci twoje
krwią znów wytyczają szlak
niechaj po wsze czasy goje
dumnie noszą orła znak
nam w rodzinie synów trzeba
niechaj płodzą dzieci rząd
ruszą w marsz prosto do nieba
kiedy znów wybuchnie lont
Hej kto Polak na berety
moher zwijaj w ciasny kłąb
choć dziurawe są skarpety
nas nie zdusi obcy głąb
Tniem jak Chrobry mieczem krwawo
wroga odwiecznego: Ruś
okrytego też złą sławą
Polaku, Teutona duś!
Wszystkie pluskwy gdy wygnieciem
będziem wreszcie dobrze żyć
my – jedyny lud na świecie
co nam Bóg przykazał pić…
Hej kto Polak do sztachety!
z łbów gorących idzie kurz
wino, śpiew, piękne kobiety
oraz w gotowości nóż…
Bobik:
Oparem patriotycznych smut
mężnie upaja się wspólnota,
nabożnie tkwi na klęczkach lud
i nie śmie nikt pogonić kota.
Bo podejrzany i nie nasz,
kto “dość!” powiedzieć się ośmieli,
zaraz pochwycą go za twarz
i krzykną: pij do dna ten kielich!
Klęcz tu z innymi, uderz w ton,
frazeologię łykaj mglistą,
jak nie podoba się – to won
żydzie, pedale i cyklisto!
Ach, kiedyż błyśnie dzionek, co
odmieni gesty narodowe
i zamiast ciągle pukać w dno,
Polak się wreszcie puknie w głowę?
teresa czekaj:
Prezydent jeden, toż to mit
Bo jeden powie z głowy,
że Polski naszej żaden hit
nie porwie eksportowy.
A drugi wrzaśnie z całych sił,
że inna Polska własnie
i z pieśnią pogna wzniecać pył
i narodowe waśnie.
Zadyma mętnie kryje kraj,
a w dymie nic nie widno
Nad ziemią krąży niczym ptak
odwieczne nasze widmo.
foma:
Ja tam nie jestem gangster, prosty ze mnie wyborca,
prawo mam, to korzystam. Z jęzorem lecąc od dworca
do lokalu się udam, machnę dowodem, że mogę
i wybiorę: czerwone. Dwie butelki i w drogę.
zeen:
Tkwił w okowach Trójcy ze sztandarem w dłoni,
teraz tu spoczywa, niech mu lekką będzie
ziemia, którą nawet liczne stado słoni
zdepcze, w te i nazad przemierzając w pędzie.
Patrz, by się upewnić, że ziemi klepanie
sprawi, że na pewno już z niej nie powstanie…
Ambitny tu leży pisarz patriotyczny,
przechodniu wznieś głowę, świat jest wreszcie śliczny!
W tej sytuacji nie pozostawało nic innego, jak dorobić do faktów teorię i chóralne pimpanie oddać do dyspozycji wszystkich Chętnych i Potentnych.