Żeby się chciało chcieć…

W ostatnich dniach coraz częściej daje się słyszeć w narodzie brzemienne w skutki zdanie: eee, już mi się nawet pimpać nie chce!
Trudno nam wyrazić zrozumienie dla takiej nieobywatelskiej postawy. Zniechęcenie nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Czymże byłby nasz kraj bez pimpania? Pawiem? Papugą? Nosorożcem? A może, o zgrozo, chomikiem syryjskim lub tygrysem syberyjskim? Czym wypełnialibyśmy karty historii tudzież podręczników? O czym śpiewałyby potomstwu matki-Polki podczas patryjotycznych wieczornic? Przez co skakaliby ojcowie-Polacy w świętojańskie noce?
Nawet przy założeniu, że znalazłyby się jakieś artykuły zastępcze, żaden z nich nie mógłby dostarczyć sercu Polaka tego, co daje mu pimpanie. Jak słusznie twierdził wieszcz – gdy kiedyś wódki nawet braknie w sklepie, pimpnij, a będzie ci od tego lepiej.
Zatem nie lękajcie się i nie pękajcie. Nie dajcie się ponieść nastrojom opadu i zbrzydzenia. Nie zakładajcie z góry, że wszystko i tak nie ma sensu. Pimpajcie. Pimpajmy.

Sztuka niewymowna

Teatrzyk Trawiasty Pstrąg
ma zaszczyt przedstawić
sztukę niewymowną
w trzech aktach
pt.
„Zepsuty Młyn”

Występują:
Janko Muzykant
Młynarz Nieobecny
Serwisant młynów
Spacerowicz I
Spacerowicz II

Miejsce: publiczne
Czas: wyjątkowy

Akt I

Janko Muzykant
(głośno, żałośnie i szczerze)
Zagrałbym ja dalej, gdyby mnie słuchali
(gra dalej)

Spacerowicz I
(słucha uważnie)

Spacerowicz II
(słucha nieuważnie)

Młynarz Nieobecny
(nie słucha)

Akt II

Janko Muzykant
(głośniej, żałośniej i szczerzej)
Zagrałem raz, zagram i drugi
(gra drugi raz)

Serwisant młynów
(zasapany)
Młyn miałem naprawić…

Spacerowicz I
(słyszy, ale nie odpowiada)

Spacerowicz II
(nie odpowiada, ale kiwa głową ze zrozumieniem)

Młynarz Nieobecny
(nie odpowiada, bo nie słucha)

Akt III

Janko Muzykant
(zachęcająco, jeszcze głośniej, żałośniej i szczerzej)
Kto nie gra ze mną, niechaj chociaż śpiewa
(śpiewa dla przykładu)

Serwisant młynów
(zniecierpliwiony)
Nie myślcie, że nie mam innych młynów do naprawienia!

Spacerowicz I
(nie myśli)

Spacerowicz II
(współczuje serwisantowi, ale nie chce pomagać jako pierwszy)

Młynarz Nieobecny
(wciąż nieobecny opuszcza kolejkę)

Janko Muzykant
(przejmując wakat po Młynarzu)
Co tam młyn, kiedy wkoło grają

K U R T Y N A !

Serwisant młynów
(ignorując kurtynę)
To sami sobie ten młyn naprawcie!

K U R T Y N A !!!
(jeszcze raz, ignorując serwisanta)

Ipomajówka

I po majówce. Nieliczne wywieszone tu i tam flagi wróciły do piwnic. Niektóre powędrowały do pawlaczy, a jeszcze inne wyruszyły na stadiony. Zaczął się sezon sukcesów w sporcie i kulturze, podbijanie Szanghaju, kolonizacja egipskich plaż i gminnych bibliotek. Ogródki: piwne i teatralne rozpoczynają swoje triumfalne wznoszenie się i górowanie nad okolicą. Wiwat maj! Wiosno trwaj! Kwitnijcie kasztany.

A w międzyczasie tu i tam dzieją się sprawy, dla których w gazetach zwykle brakuje miejsca. Jak kwiaty na łące zakwitają kosze na psie kupy, z lasów znikają dzikie wysypiska śmieci, a pimpalnia rozrasta się o nowych twórców. Wiwat maj! Wiosno trwaj! Piszcie do nas wszyscy! Ballady i fraszki, poematy i limeryki. Piszcie, by nie zagasło pimpanie w biało-czerwonych sercach.

Łopot nad grillem

Oto się zbliża majówka patryjotyczna, oto rytmicznym marszem przychodzi okazja do radosnego świętowania, patryjotycznych spotkań przy piwie i polskiej kiełbasie. Można będzie wreszcie z sąsiadami, znajomymi i rodziną gawędzić pod flagi łopotem, przewracać na drugą stronę kiełbaski, szaszłyki i kurczaka w marynacie, by potem, gdy gotowe, oddać się delektowaniu narodowych przysmaków, aż dusza i ciało staną się syte. A nawet, wyjątkowo, z racji święta, granice duchowej i cielesnej sytości przesunąć, ciesząc się polskimi sukcesami w świecie i śpiewając patryjotyczne pieśni, jak choćby ta:

Wyciągnijmy flagi z piwnicy,
w dwóch kolorach tym razem, nie w trzech.
Długi weekend, okazji nie zliczysz
by pomachać w pochodzie,
by rozwinąć na drodze,
by powiesić pod oknem,
nawet jeśli ma zmoknąć.
A jak nie masz flagi, to pech.

Taka flaga przydaje się w życiu,
zastosowań ma tyle, że strach –
nią wszak wytrzeć się możesz po myciu,
udrapować jak togę,
oczarować niebogę,
zaciemnienie wykonać,
lub przytulić do łona,
nieodmiennie tonąc we łzach.

Bo bez flagi cóż wart obywatel?
Czy wiekowy on wachmistrz, czy szczyl,
czy pod Stoczkiem już czyścił armatę,
czy też w jego zasobach
jeszcze pampers się chowa,
jakże ma bez symboli
narodowo biadolić,
no i co ma rzucić na grill?

Pimpanie czas zacząć

Nad wyborami prezydenckimi od pierwszego dnia zaczęło powiewać uświęcone tradycyją hasło: dzisiaj flagi!

Jak przełożyć łopot flag na nasze? Odpowiedź jest jedna. Poezyją. Patryjotyczną. Zaangażowaną. Na przekór burzy patosu, która huczy wokół nas. Oblewając łzami śmiechu cepeliowską symbolikę i wydzierganą z moheru frazę.

Witaj  jutrzenko swobody wytwórczej, za którą czai się słońce prześmiewczej zabawy. Piszmy! Pimpanie czas zacząć!

Rys prehistoryczny

Które znaleziska pimpologiczne są najstarsze trudno przesądzać, na pewno jednak z prędkością światła zaczęły torować sobie drogę do serc i umysłów ludu blogującego. Kiedy Pies Bobik, rażony niebywałym poetyckim wykwitem prawdziwego Polaka, którego imię niech zostanie niewymienione, zagaił:

Chwała poecie, który zdarł
z prawdy figowy listek!
Że Polska ma oblicza dwa,
to dziś już oczywiste.

Powstańca dusza, serce lwa,
co umrzeć chce dla Sprawy,
samego Piasta DNA –
to twarz Polaków prawych.

A lewych? Tu diabelska szczeć,
na świński ryj zadatek,
hańbiąca powołanie płeć
niechrzczonych, obcych matek.

Gdy jedna Polska pośród łez
z historią się rozlicza,
ta druga mówi “drapał pies!”
i czyta Gombrowicza.

Gdy pierwsza w róg złocony dmie,
piętnuje niczym Skarga,
druga na blogach, w sieci mgle,
świętości sobie szarga.

Tam kir żałoby, dzwonów jęk,
męczeństwo, salwa, chwała,
a tu ironia, ścichapęk,
i – o, takiego wała.

Z jednej i z drugiej słychać chór:
jak razem wytrwać dłużej?
Rozdziela je graniczny mur
(a może to przedmurze?).

I w obolałej głowie się
pytanie gdzieś pelęta:
jak mają mieć te Polski dwie
jednego prezydenta?

lud blogujący odpowiedział:

Dora

Bo jedna Polska żąda krwi
I pełna jest uporu,
A druga Polska mówi: phi!
Poczucia brak humoru!

Ja liczę, że ta pierwsza jest
Nie takim wielkim tłumem,
Że wstanie druga, powie: Nie!
I wytnie pierwszej numer…

vesper:

Niech mu się dzieje, niech mu się darzy
Niech go Bóg szczęściem wielkim obdarzy
Niech go w hazardzie lub w totolotka
Wygrana spotka
Niech do wędrówek w nim wzbierze ochota
Niech się spakuje, niech odda kota
Ciężkiej walizki niech zamknie wieko
I niech wyjedzie. Byle daleko.

W tej intencji
Pierwsza dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca

A może …
Niech mu zbrzydnie polityka
Niech bez wstrętu jej nie tyka
Niech go swędzi na myśl o niej
Cała skóra
Niech się zajmie ogrodnictwem
Pszczół hodowlą lub leśnictwem
Niech się pięknoduchem stanie
Z głową w chmurach

W tej intencji
Druga dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca

A może …
Niech serce otworzy przed miłością
Niech się zakocha ze wzajemnością
W kobiecie pięknej, lecz niezbyt chętnej
By się zajmować domem
Niech pierze i pichci, niech dzieci płodzi
Niech po sprawunki z koszykiem chodzi
I będzie bardzo zmęczony

W tej intencji
Trzecia dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca

A może …
Niech do zakonu wstąpi …
W istnienie Boga wszakże nie wątpi
Więc niech zostanie w habicie mnichem
Pokornym i cichym
Jeśli życzenie Bóg spełnić raczy
Niech zastrzeżenie jedno wybaczy
By go nie czynić redemptorystą,
A raczej trapistą.

W tej intencji
Czwarta dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca

A może …
Niech poczuje smak pieniądza
Niech go nagła weźmie żądza
By zwyczajnie dorobić się
Troszkę
By kupony wreszcie odciąć
Choćby się miał podle podpiąć
I sprzedawać smoleńską mgłę
W proszku

W tej intencji
Piąta dziesiątka różańca
Za Bożego Pomazańca

I to już koniec różańca
Choć chętni mogą rozważać kolejne tajemnice

zeen:

Patrz Kościuszko na nas z góry
trwaj nam Polsko niczym głaz
patrzcie jak Koryntu córy
darmo dają jeszcze raz
byle nasza wieś spokojna
byle polski trwał w niej duch
zaś starozakonnym: wojna!
pójdzie precz czosnkowy chuch!

Hej kto Polak na balety!
żyj swobodo, Polsko żyj,
naszym hasłem dziś: kuplety
kto nie z nami, temu kij!

Oto Polsko dzieci twoje
krwią znów wytyczają szlak
niechaj po wsze czasy goje
dumnie noszą orła znak
nam w rodzinie synów trzeba
niechaj płodzą dzieci rząd
ruszą w marsz prosto do nieba
kiedy znów wybuchnie lont

Hej kto Polak na berety
moher zwijaj w ciasny kłąb
choć dziurawe są skarpety
nas nie zdusi obcy głąb

Tniem jak Chrobry mieczem krwawo
wroga odwiecznego: Ruś
okrytego też złą sławą
Polaku, Teutona duś!
Wszystkie pluskwy gdy wygnieciem
będziem wreszcie dobrze żyć
my – jedyny lud na świecie
co nam Bóg przykazał pić…

Hej kto Polak do sztachety!
z łbów gorących idzie kurz
wino, śpiew, piękne kobiety
oraz w gotowości nóż…

Bobik:

Oparem patriotycznych smut
mężnie upaja się wspólnota,
nabożnie tkwi na klęczkach lud
i nie śmie nikt pogonić kota.

Bo podejrzany i nie nasz,
kto “dość!” powiedzieć się ośmieli,
zaraz pochwycą go za twarz
i krzykną: pij do dna ten kielich!

Klęcz tu z innymi, uderz w ton,
frazeologię łykaj mglistą,
jak nie podoba się – to won
żydzie, pedale i cyklisto!

Ach, kiedyż błyśnie dzionek, co
odmieni gesty narodowe
i zamiast ciągle pukać w dno,
Polak się wreszcie puknie w głowę?

teresa czekaj:

Prezydent jeden, toż to mit
Bo jeden powie z głowy,
że Polski naszej żaden hit
nie porwie eksportowy.

A drugi wrzaśnie z całych sił,
że inna Polska własnie
i z pieśnią pogna wzniecać pył
i narodowe waśnie.

Zadyma mętnie kryje kraj,
a w dymie nic nie widno
Nad ziemią krąży niczym ptak
odwieczne nasze widmo.

foma:

Ja tam nie jestem gangster, prosty ze mnie wyborca,
prawo mam, to korzystam. Z jęzorem lecąc od dworca
do lokalu się udam, machnę dowodem, że mogę
i wybiorę: czerwone. Dwie butelki i w drogę.

zeen:

Tkwił w okowach Trójcy ze sztandarem w dłoni,
teraz tu spoczywa, niech mu lekką będzie
ziemia, którą nawet liczne stado słoni
zdepcze, w te i nazad przemierzając w pędzie.
Patrz, by się upewnić, że ziemi klepanie
sprawi, że na pewno już z niej nie powstanie…

Ambitny tu leży pisarz patriotyczny,
przechodniu wznieś głowę, świat jest wreszcie śliczny!

W tej sytuacji nie pozostawało nic innego, jak dorobić do faktów teorię i chóralne pimpanie oddać do dyspozycji wszystkich Chętnych i Potentnych.